Jarmark staroci w Bytomiu

Nie tak dawno przeprowadziliśmy się z Mazowsza na Śląsk, a moja lista plusów mieszkania na południu zrobiła się od tego czasu naprawdę długa. Miejsca w czołówce zmieniają się regularnie, ale w pierwszej trójce nieustająco jest treasure hunting czyli  polowanie na skarby. Co tydzień, w zasięgu 15-30 minut autem od mojego domu, organizowana jest gdzieś giełda staroci, jarmark retro drobiazgów, albo targ zabytkowych przedmiotów. Miejsc w których takie wydarzenia są organizowane, jest na tyle dużo, że w większość weekendów jest więcej niż jedna opcja do wyboru. Więc jeśli nie macie planów na weekend, to giełda staroci dostarczy wam niezłej zabawy. Buszowanie między zardzewiałymi latarkami z PRLu, wyliniałymi lisami, metalowymi narzędziami tortur nieodgadnionego przeznaczenia i innymi rupieciami to przygoda sama w sobie. A gdy trafi się w końcu na swój skarb, szeroki uśmiech (co najmniej) do końca dnia jest gwarantowany.

Jarmark staroci – co można znaleźć i kupić

Mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, ale za to takich z klimatem, duszą albo z historią. Albo ze wszystkim w pakiecie. Czasem coś pięknego, a czasem odwrotnie. Bo bywa, że rzeczy obiektywnie niezbyt ładne, albo wymiernie bezwartościowe nie pozwalają ruszyć się od stoiska. Wywołują za to poczucie konieczności uratowania tego przedmiotu przed zapomnieniem i zabrania do domu. Zdarza się i tak.

Giełda staroci to raj dla kolekcjonerów i takich jak ja zbieraczy starych precjozów. Co więc na takiej giełdzie możecie kupić? Łatwiej i szybciej byłoby chyba wymienić to czego nie znajdziecie. Bo na stoiskach stworzonych z folii rozłożonej na ziemi albo z MDFu opartego na drewnianych skrzynkach jest chyba wszystko. Ale po kolei. Są zabawki; na przykład stareńkie porcelanowe laleczki i konie na biegunach – niektóre o tak demonicznych pyskach, że zastanawiam się co wyrosło z dzieci które się na nich bujały :). Niewiele jest starych, drewnianych mebli. A te które są zwykle mają niewielkie gabaryty, bo takie łatwiej transportować na ledwie jedno i dwudniowe jarmarki. Meble są w różnym stanie, niektóre idealnym, inne zjedzone przez korniki, ale większość ma interesujące retro kształty.

Elementów wyposażenia kuchni czyli starych młynków do kawy i pieprzu, chochli, kanek, mis, pojemników, wiader, dzbanów, naczyń szklanych, porcelanowych, metalowych i ceramicznych jest cała masa. Są rzeczy przedwojenne, z lat 50 i 60-tych i te bardziej współczesne. Na te ostatnie też patrzę z sentymentem, bo pamiętam je z dziecięcych wizyty u babć i innych pociotek. Jest też sporo rękodzieła, haft krzyżykowy i szydełko pojawia się całkiem regularnie. Bywają prace zjedzone przez czas albo mole, ale zdarzają się też idealnie zachowane maleńkie obrazki, od których nie można oderwać wzroku.

Oprócz tego wszystkiego każda giełda staroci obfituje w monety, srebra, obrazy, narzędzia, zegary, biżuterię, książki i historyczne dokumenty, lampiony, szkatułki i całe morze innych rzeczy.

Dzban - Jarmark Staroci Mikołów

Polowanie na skarby

Sama szukam w takich miejscach ładnej, przedwojennej porcelany (tak, tak, co by nie mówić kawa w stuletniej filiżance smakuje bardziej 😉 ). Retro rzeczy do ozdoby mieszkania, na przykład młynków do kawy i pieprzu, miedzianych patelni i naczyń ceramicznych. Tworzy mi się też po woli zbiór niciarek, niciaków i drobiazgów rękodzielniczych, np starych nożyczek.

Niciarka - giełda staroci Bytom

Czasem kupuję też coś, czego w ogóle nie miałam w planach, tak jak maleńki filigranowy koszyczek, który wrócił ze mną do domu w ostatni weekend.

Giełda staroci - koszyczek w srebrnym kolorze

Kto sprzedaje i czy da się coś utargować

Giełda staroci to cały przekrój sprzedających, od zawodowo zajmujących się handlem antykami profesjonalistów, po pijaczków wyprzedających rodzinne pamiątki. Zwykle im handlarz i jego stoisko wyglądają mniej profesjonalnie, tym niższe są ceny za przedmioty które sprzedają. I nadal jest spora szansa znaleźć u nich prawdziwe cuda. Nawet jeśli nie o wielkiej wartości materialnej, to na pewno kolekcjonerskiej.

Koniecznie próbujcie się targować. Przy prawie każdych zakupach udało mi się dzięki temu obniżyć cenę o 20-30%. I o ile mój mąż kompletnie nie potrafi się targować na giełdach i pąsowieje z zażenowania gdy ja wkraczam do akcji, o tyle dla mnie jest to zupełnie naturalne. Tym bardziej, że każdy jarmark staroci ma specyficzną formę, która aż się prosi o taką a nie inną konwencję 🙂 Sprzedawcy często też podają ceną, a jeśli widzą, że jestem do niej sceptycznie nastawiona, ale zainteresowana dodają zaraz, że możemy się przecież dogadać i proszą o zaproponowanie mojej ceny. Wyjściowe kwoty są chyba po prostu zawyżone, bo przeważnie gdy mówię ile mogę zapłacić, sprzedawcy się godzą. Czasem dodają jeszcze, że przynajmniej nie będą musieli pakować tego co kupiłam z powrotem.

Gdzie szukać informacji o targach

Ostatnio sprawdzam gdzie i kiedy odbywa się dany jarmark staroci na stronie Kocham antyki. Znajdziecie tam listę kilkudziesięciu miast z podanymi terminami, godzinami i miejscami odbywania się giełd. Jest też kontakt do organizatorów i adresy stron, o ile jarmark taką ma.

Moja ulubiona giełda staroci

To ogromny i tłoczny Jarmark staroci w Bytomiu. Jest tak duży, że w ostatni weekend nie zwiedziliśmy wszystkich stoisk, bo po prostu nie daliśmy rady chodzić dłużej w piekielnym upale.
Giełda organizowana jest w każdy pierwszy piątek i sobotę miesiąca w Bytomiu na stadionie Szombierki, przy ul. Modrzewskiego 3.

Parkowanie w okolicach jarmarków

Giełda staroci, na którą tak jak w Bytomiu przyjeżdża bardzo dużo osób, będzie problematyczna pod względem parkowania. Przy mniejszych bywa lepiej, ale nie jest to regułą. Zawsze przed wyprawą w nowe miejsce sprawdzam na mapie googlowej przełączonej na widok satelitarny okolicę w poszukiwaniu miejsc do parkowania. Lokalizuję też pobliskie centra handlowe z parkingami podziemnymi, żeby od biedy tam zostawić samochód.
W Bytomiu przy samej giełdzie jest duży parking płatny (5 zł w sierpniu 2017). Ale po wjeździe i tak można nie mieć gdzie zaparkować, bo sprzedawanych jest więcej biletów niż miejsc.

Jarmark staroci w Bytomiu

Giełdy staroci przemierzam zazwyczaj na zmianę z bananem na twarzy albo opadem szczęki i powtarzam do mojego męża o kurczę jakie to niesamowite / ładne / dziwne / jak idealnie wyglądałoby u nas w domu. I ciągle wzdycham z ukontentowania 🙂

Dajcie znać co ciekawego upolowaliście na swoich wyprawach na jarmarki staroci, a jeśli jeszcze nie byliście w takim miejscu to koniecznie wybierzcie się w któryś weekend i sprawdźcie czy takie miejsce da wam tyle radochy ile mi.

Share: