
Od kilkunastu dobrych miesięcy (niedługo będę musiała liczyć w latach) wyszywam wzór HAED w gigantycznym rozmiarze. Ma wielkość około 700 x 1000 krzyżyków, czyli do wyhaftowania jest jakieś 700 000 xxx w ponad 200 kolorach. Wzory haftu krzyżykowego tej wielkości robi się długo i żmudnie, bo wciąż i wciąż trzeba zmieniać kolor muliny. I tak właśnie od długiego czasu moje krzyżykowe perypetie kręcą się wokół zmieniania brązowego na inny brązowy czasem na czarny i dla odmiany na buro – bagnisto – zielony. Efekt ciągłego kontaktu z taką oszałamiającą paletą barw jest taki, że moje krosno hafciarskie z HAED -em stoi coraz częściej samiutkie w kącie. Moje ukochane tabelki z krzyżykowymi przebiegami świecą wielki zerami, a ja oglądam seriale. (Ostatnie odkrycie, jeśli lubicie inteligentne seriale komediowe, to Grace i Frankie- serial o starszych paniach zaczynających życie od nowa.)
Wybawieniem i ratunkiem przed porzuceniem raz na zawsze melancholijno – błotnisto – burawego HAED -a są przerwy na inne hafty. Jako odskocznia od jego monotonii najlepiej sprawdzają się kolorowe, optymistyczne i nie za duże wzory haftu krzyżykowego. Czyli obowiązkowo takie, których finiszu można się spodziewać nie pod koniec życia tylko jeszcze w tym roku. Wierzcie mi, gdy ugrzęzłam w dużych wzorach z perspektywą spędzenia z nimi kilku lat, to po kilku miesiącach bardzo, ale to bardzo zatęskniłam za projektami, które można zamknąć w policzalnym czasie i cieszyć się efektem końcowym w miarę szybko. (Choć generalnie mam sporą wątpliwość czy w ogóle pojęcia „wzory haftu krzyżykowego” i „szybko” powinny pojawić się w jednym zdaniu.)
Przyjaciółki
Dziewczynki, kwiaty, wianki, gąski i klimat sielsko wiejski pomogły na twórczą krzyżykową niemoc i znowu między mną a wyszywaniem iskrzy. To wzór Przyjaciółki z Mereżki. Jest naprawdę wdzięczny i nawet backstitch -e nie dają za bardzo w kość. Buzie dzieci są bardzo ładnie dopracowane, a jednocześnie łatwe do wykonania.
Wzór został zaprojektowany do haftu dwoma nitkami muliny, ale ja mam ostrą alergię na takie rozwiązanie. Unikam jeśli tylko mogę wyszywania więcej niż jedną nicią. Nie mam cierpliwości do prowadzenia dwóch włókien muliny tak, żeby się nie skręcały i pilnowania żeby krzyżyki nie wychodziły koślawe. Więc Przyjaciółki też wyszywam jedną nitką. Obrazek straci trochę na głębi, bo część backstitch -y zgodnie z opisem powinna być zrobiona jedną, a część dwoma nitkami.
PS. 1. Wzory haftu krzyżykowego łapią mnie za rękaw i mocno za niego potrząsają trochę za często. Mój szaro bury początek HAED owego wzoru, wymagał jak się okazuje wielu przerywników. Doliczyłam się 14 rozpoczętych niedużych haftów, które przy mniejszej rotacji skończyłabym szybciutko. A oprócz nich jeszcze dwa HAED -y, w tym Shaman. Nic nie poradzę, rotacja haftów to mój sposób na znużenie wyszywaniem, ale też powód dla którego rzadko coś kończę.
PS. 2. To nie tak, że nie lubię wyszywać HAED – ów. Wręcz przeciwnie, uwielbiam. Wzory są piękne, a do tego ego regularnie mi puchnie gdy pomyślę, że robię coś naprawdę wymagającego i wielkiego. Ale i tak wyszywanie błotnistej mazi przez kolejnych 20 tysięcy krzyżyków naprawdę potrafi solidnie znużyć i podkopać motywację do robótkowania.
Ciekawa jestem jak to wygląda u was? Wyszywacie na raz kilka haftów? Czy jeden aż do końca i dopiero następny? A backstitch -e? Ja zmieniłam system, bo zostawianie wszystkich na koniec skutkowało zaleganiem nieskończonych robótek miesiącami, w oczekiwaniu na wenę. U was pojawiają się na bieżąco, czy po wyszyciu wszystkich krzyżyków?
Jeśli zaciekawiły was moje hafciarskie zmagania, zajrzyjcie też na INSTAGRAM i na Facebook.
Też mi się podobają te dziewusie, mam je w planach hafciarskich, ale nie wiem, na który rok 😉
Zaczętych haftów mam mnóstwo, nie umiem wyszywać tylko jednego, bez zaczynania czegoś innego, bo przecież cała sterta woła do mnie „wyszyj mnie!”
Pozdrawiam!
Te dziewuszki już jakiś czas temu wpadły mi w oko. Wyjątkowo wdzięczny, śliczny hafcik. Idealny na ponury czas za oknem. Bardzo letni i optymistyczny.
Fenomenu wyszywania HEAD-ów nigdy nie zrozumiem 🙂 Szkoda mi czasu, żeby walczyć tylko z jednym haftem kilka lat. Za dużo innych woła do mnie „wyszyj mnie, wyszyj mnie”. Ja mam tak, że, jak zaczynam coś wyszywać, to kończę, bez względu na wszystko. Nie lubię niedokończonych prac. Nie mam w szufladzie ani jednego UFO-ka. Dziwna jestem. Z backstitchami to walczyłam ostatnio okrutnie przy okazji mojej ryby. Ale temat chyba rozgryzłam i niestraszny mi już żaden kontur. W wielu przypadkach to kontury właśnie robi całą robotę w hafcie.
Mam nadzieje, że pokażesz nam wkrótce wszystkie trzy Przyjaciółki. Śliczne są, szkoda je odkładać na kiedyś 🙂
Staram się trzymać zasady, że robię to co potem będzie mi pasowało do powieszenia na ścianie w domu. Dlatego te HAEDy. Chociaż ciągle się zastanawiam czy po takim długim czasie jaki jest potrzebny na ich skończenie, będą mi się wciąż podobały 🙂
Zasady zasadami, a życie życiem. Dziecięcych wzorów nijak nie powieszę na ścianie, bo mi do niczego nie pasują, a i tak je robię, bo są śliczne, słodkie, kolorowe i szybkie 🙂 Myszki, misie, dziewuszki, króliczki .. sam miód 😀
I też nie lubię niedokończonych spraw. We wszystkich dziedzinach życia poza krzyżykowaniem 😀 Nie traktuje tej całej wielkiej rotacji jak utonięcia w ufokach. I w ogóle nie nazywam czekających na swoją kolej prac ufokami. Gdybym nie robiła rotacji, to robiłabym długie przerwy w haftowaniu. Bo mimo uzależnienia od xxxxxx, nuży mnie przemożebnie tkwienie przy jednym, chociażby najukochańszym wzorze.
Przyjaciółki odłożyłam właśnie dla Renato Paroliniego (jak to nazwisko odmienić 😀 ). Na krótko 🙂 bo jego wzór jest znowu dość monotonny i będę potrzebowała zmiany 🙂
Czytałam Twój wpis o backstitchach i zamierzam przetestować wszystkie opcje na pieskach Suzy’s ZOO, w których właśnie wszystkie kontury zostawiłam na koniec i tak czekają już nie wiem od kiedy 🙂
Szalenie podobają mi się wzory Merejki, ale póki co mam muszę się wygrzebać z zaległości… ale mam kilka ich wzorów na liście, chętnie poczytam też dalsze wrażenia z wyszywania ich wzorów – właśnie, jak oceniasz schematy, czytelność itp? Pozdrawiam 🙂
Schemat jest bardzo dobry, wyraźny i nie mam z nim żadnych problemów. Symbole są w kilku kolorach co co może też ułatwiać haftowanie. Jest kilka symboli pod którymi trzeba pomieszać kolory, tzn przy haftowaniu dwoma pasemkami, bierze się dwa różne i wyszywa razem. A że ja robię pojedynczą nitką, to muszę zdecydować się na jeden z tych kolorów. To samo jest w backstitchach. Część trzeba robić pojedynczą, a część podwójną, co przy moim systemie trochę zubaża i wypłaszcza haft.
Jaki śliczny haft wyszywasz! Uwielbiam jednonitkowe hafty na bardzo drobnej tkaninie – mają tę delikatność i równiutkie krzyżyki – mam bzika na tym punkcie.
Backstitche lubię i robię je zawsze na końcu.
Tak, im mniejsze krzyżyki tym ładniejszy haft, bo mniejsza 'pikseloza’ 🙂 . Niestety ślepnę i mam wrażenie, że to przez wysilanie oczu przy xxxxx 🙁 Do niedawna miałam idealny wzrok, a przez ostatnich kilka miesięcy jest coraz gorzej i gorzej. Zauważyłam, że przez to krzyżyki wychodzą mi nie tak ładne jak wcześniej, szczególnie gdy haftuję wieczorem przy sztucznym świetle 🙁 Gdy potem rano spojrzę na moje wieczorne wytwory to słabo się czasem robi 🙂
Ta dziewuszka już jest piękna, nie mogę się napatrzeć! Bardzo jestem ciekawa całości.:) Co do HAED-a – wiem, o czym piszesz… Pozdrawiam!:)
Coś czuję, że akurat tych dziewczynek nie zmienię szybko na inny wzór, więc na efekt nie będziemy musiały czekać długo 🙂